Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Co powie sąd... apelacyjny?

Nauczanie Kościoła przedstawiane w przestrzeni publicznej to „język nienawiści” – tak szokujący wniosek płynie z pisemnego orzeczenia wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach w sprawie, jaką Alicja Tysiąc wytoczyła „Gościowi Niedzielnemu”.

Dla naszej redakcji wyrok oraz jego pisemne uzasadnienie są nie do przyjęcia. Pani sędzina Ewa Solecka co prawda przyznaje nam prawo do prezentowania nauczania Kościoła, ale tylko w ściśle określonym kontekście. Jej zdaniem sposób, w jaki robili to publicyści „Gościa”, naruszył dobre imię pani Tysiąc. Problem polega na tym, że dla udowodnienia tej tezy sędzina posługuje się fałszywymi przesłankami i w sposób tendencyjny interpretuje nasze teksty. Szczególnie niebezpieczny jest precedens interpretowania nauczania Kościoła jako „języka nienawiści”. Dlatego 2 listopada złożymy odwołanie do sądu drugiej instancji.

„Język nienawiści”
Pani sędzina Ewa Solecka nakazuje redaktorowi naczelnemu „Gościa Niedzielnego” ks. Markowi Gancarczykowi oraz Archidiecezji Katowickiej wyrażenie ubolewania, że przez „używanie języka nienawiści spowodowali ból i krzywdę Pani Alicji Tysiąc”. Zarzut o używanie „języka nienawiści” wobec katolickiego tygodnika jest szczególnie bolesny, bo jego cele są zgoła przeciwne, dlatego sąd powinien mieć mocne argumenty, aby go udowodnić. Tymczasem ich nie ma. Co więcej, rozumowanie, jakie przedstawia dla uzasadnienia tego obraźliwego wyrażenia, opiera na fałszywych przesłankach. Przede wszystkim w polskim prawie określenie „język nienawiści” w ogóle nie występuje, nie ma też jasnej definicji takiego sformułowania. Zwykle posługują się nim środowiska lewicowe w celu napiętnowania politycznych i ideowych adwersarzy. Tak właśnie zrobił adwokat pani Tysiąc wobec „Gościa”. Problem polega na tym, że sędzina niezawisłego sądu powtórzyła to sformułowanie, całkowicie przyjmując perspektywę jednej strony, tym samym nie pozostawiając złudzeń, że wyrok nie opiera się choćby w minimalnym stopniu na obiektywnych przesłankach, a ona sama jest stroną konfliktu, który miała bezstronnie rozstrzygać.

Prawda w kontekście
Pani sędzina przyznaje, że publicyści „Gościa” mogą pisać, iż aborcja jest zabiciem człowieka, ale według niej przytaczanie tego fragmentu nauczania Kościoła w pewnym kontekście i porównaniu mogło naruszyć dobra osobiste pani Tysiąc. Jaki to kontekst? Otóż według sędziny, „Gość” oparł swą publicystykę na fałszywym twierdzeniu, że pani Tysiąc otrzymała na mocy wyroku Trybunału w Strasburgu odszkodowanie za to, że nie mogła dokonać aborcji i zabić własnego dziecka. Sędzina kilkakrotnie w wyroku podkreśla, że jest to teza nieprawdziwa i w związku z tym czytelnicy tygodnika zostali wprowadzeni w błąd i mogli nastawić się negatywnie do powódki. Owszem, jest tu teza nieprawdziwa, ale pani sędziny. Oficjalnie rzeczywiście odszkodowanie zostało przyznane za brak w polskim prawie instytucji odwoławczej od decyzji lekarzy, którzy nie widzieli podstaw do wydania zgody na aborcję z przyczyn zdrowotnych. Jednak kontekst sprawy, jednoznacznie formułowany w licznych publicznych wystąpieniach pani Tysiąc oraz osób ją wspomagających ze środowisk feministycznych, jednoznacznie wskazywał, że chodzi tu o walkę o prawo do aborcji na życzenie. Sama pani Tysiąc nigdy nie ukrywała, że takie rozwiązanie powinno w Polsce obowiązywać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy