Nowy numer 18/2024 Archiwum

Prawo miliona

Masz pomysł na nowe prawo unijne? Znajdź 999 999 podobnie myślących obywateli UE i zgłoś własną inicjatywę ustawodawczą.

Taką możliwość daje obowiązujący już traktat lizboński. Dokument ten jednak tylko ogólnie definiuje inicjatywę obywatelską: pod projektem musi podpisać się co najmniej 1 milion obywateli ze „znacznej liczby krajów członkowskich”. Szczegółowe regulacje pozostawia do uzgodnienia głównym instytucjom unijnym. Pod koniec marca pojawiła się oficjalna propozycja rozwiązań, jak w praktyce miałoby wyglądać składanie obywatelskich projektów prawa obowiązującego w całej Unii. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z kalendarzem, od przyszłego roku będzie można zasypywać Komisję Europejską bardziej lub mniej mądrymi pomysłami.

Minimum to za mało
Do tej pory obywatelska inicjatywa ustawodawcza była znana Polakom, ale na poziomie krajowym. Wystarczy zebrać 100 tys. podpisów pod projektem ustawy i dalej forsować go w polskim parlamencie. Oczywiście samo zebranie podpisów nie gwarantuje przyjęcia projektu i uchwalenia ustawy. Przykładem był niedawno obywatelski projekt przywrócenia 6 stycznia jako dnia wolnego, czy też projekt całkowitego zakazu stosowania w Polsce metody zapłodnienia in vitro.

Oba projekty nie zyskały wymaganej w parlamencie większości. A jak to będzie wyglądać na poziomie unijnym? Proponowane regulacje zakładają m.in., że 1 milion podpisów musi pochodzić z co najmniej jednej trzeciej krajów członkowskich UE. Przy obecnej liczbie 27 państw rachunek jest prosty: inicjatywę muszą poprzeć obywatele z minimum 9 krajów. Nie będzie zatem brany pod uwagę projekt, pod którym podpisał się 1 milion obywateli tylko z Francji lub tylko z Polski czy też 5 tys. z Bułgarii i 995 tys. z Włoch. Ale na 9 krajach sprawa się nie kończy.

Potrzebne było jeszcze ustalenie minimalnej liczby obywateli z poszczególnych krajów podpisujących się pod projektem. Przez dłuższy czas w Unii zastanawiano się, czy najsprawiedliwszym rozwiązaniem nie będzie próg 0,2 proc. populacji danego kraju (analogicznie do 1 miliona – czyli 0,2 proc. populacji UE, liczącej ok. 500 mln osób). Ostatecznie jednak wybrano inny klucz: liczbę europarlamentarzystów przysługującą państwu członkowskiemu pomnożono przez liczbę 750, czyli przez tyle, ile powinien liczyć Parlament Europejski według traktatu lizbońskiego (pomijając przewodniczącego PE).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny