Nowy numer 13/2024 Archiwum

Uwolnić rodzinę

Polityka prorodzinna powinna dążyć do maksymalnej autonomii ekonomicznej rodziny od państwa. Im mniej państwa w rodzinie, tym lepiej dla rodziny.

Elementem, który łączy wszystkie rządy w ostatnim 20-leciu, jest obiecywanie prowadzenia czynnej polityki prorodzinnej i tej obietnicy niedotrzymywanie. Pojawiające się czasem rozwiązania prorodzinne mają charakter jednostkowych, często incydentalnych działań, a niektóre pomysły były wręcz dla rodziny szkodliwe. Tymczasem Polska przeżywa zapaść demograficzną, rodzi się tak mało dzieci, że nie ma zapewnionej zastępowalności pokoleń, a sytuacja materialna wielu polskich rodzin jest katastrofalna.

Rodzina jest wartością
Wśród polityków i różnych podmiotów życia społecznego panuje zgoda, że państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną, czyli podejmować długofalowe działania społeczne i wprowadzać rozwiązania prawne służące rodzinie. Istnieje też społeczny konsensus co do tego, że rodzina jest szczególną wartością, którą należy chronić i wspomagać dla niej samej. A artykuł 18. naszej konstytucji stwierdza: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Stąd wiele rozwiązań prawnych, jak prawo do dziedziczenia czy wspólnego opodatkowania, przysługuje właśnie rodzinie ze względu na jej szczególną rolę, głównie w przekazywaniu życia i wychowaniu dzieci. Jeśli nawet ktoś nie dostrzega wartości rodziny jako takiej, jako naturalnego miejsca egzystencji, docenia ją ze względów ekonomicznych. Na przykład współczesne systemy emerytalne opierają się na pracy młodego pokolenia, stąd jak największa dzietność jest warunkiem ich funkcjonowania; spadek dzietności w Niemczech doprowadził do poważnego kryzysu tamtejszego systemu emerytalnego, bo nie ma kto pracować na emerytury osób starszych.

Pojawiają się jednak ekstremalne stanowiska kwestionujące wartość rodziny, prezentowane np. przez prof. Magdalenę Środę, która krytykuje przeciętnego Polaka za to, że „interesuje się własną rodziną. I jeśli jakaś przyszłość go obchodzi, to przyszłość własnych dzieci”. A za szczególnie niebezpieczne dla życia społecznego uważa politykę „prorodzinną” państwa i Kościoła, czyli politykę „takiego doktrynalnego wzmacniania roli rodziny, by państwo nie musiało się nią zajmować. By dawała sobie radę niezależnie od braku żłobków, przedszkoli, polityki socjalnej” – ubolewa prof. Środa w „Gazecie Wyborczej” z 20 stycznia br. Tymczasem właśnie niezależność rodziny od żłobków czy przedszkoli powinna być celem polityki prorodzinnej. Na szczęście głos prof. Środy jest odosobniony. Na ironię zakrawa fakt, że obecnie głównym celem środowiska osób o skłonnościach homoseksualnych jest właśnie uznanie związków takich ludzi za rodzinę. To pokazuje, że nawet dla środowiska, którego wizja życia społecznego zakłada zniszczenie dotychczasowych struktur i zbudowanie nowych rozwiązań, rodzina jest wielką wartością.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy